Teraz mamy… osiem lat?
Więc stoję w kuchni trochę jakby niepewny i wydaje mi się, że jakiś czas temu zrobiłem filiżankę herbaty. Nie czarnej, raczej taki rodzaj dołóżkowo-rumiankowego czegoś. Wyraźnie pamiętam robienie tego. Dreptam niepewnie sprawdzając wszystkie miejsca, gdzie filiżanka herbaty mogłaby chcieć mi sprawić miłą niespodziankę, zaczynając od Przy Czajniku i Na Stole Kuchennym, potem — nieco bardziej nerwowy — sprawdziłem Takie Wyspowate Coś Stojącego Na środku Stołu Do Stawiania Na Tym Rzeczy, a nawet, bez nadziei na powodzenie, Lodówkę.
W tym właśnie miejscu zacząłem się zastanawiać czy rzeczywiście zrobiłem rzeczoną herbatę czy tylko wyobraziłem to sobie, i jakie jest prawdopodobieństwo kradzieży w wykonaniu gnomów jeśli ją jednak zaparzyłem.
Potem przypomniałem sobie, że dziś były ósme urodziny bloga. (
Tu jest pierwszy prawdziwy post. Ma numer dwa, bo pierwszy był wpisem testowym.) Pomyślałem
Lepiej pójdę i napiszę coś o tym, i poszedłem z powrotem do sofy, którą zamieszkiwałem przez większość dwóch dni i tam, obok miejsca, gdzie siedziałem, zapomniana i niewypita prawdopodobnie od godziny, była filiżanka bardzo zimnej herbaty rumiankowej.
I pomyślałem, że osiem lat temu (kiedy opisywałem powstawanie Amerykańskich bogów, nerwowo i ostrożnie zanurzając palce u nóg w otchłani blogowania) czy wyobraziłbym sobie przyszłość, w której, zamiast zapisywać proces powstawania nowej książki, będę pisał o niezbyt interesujących zaginionych filiżankach rumiankowej herbaty?
I pomyślałem: tak. Brzmi nieźle. Wszystkiego najlepszego, blogu.
(Spodziewałem się, że by uszanować urodzinowy miesiąc, Wyrocznia jest teraz mną w turbanie — i faktycznie jest: http://www.neilgaiman.com/oracle/)
Ten post czytaliście dzięki filiżance herbaty rumiankowej.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie...
Skomentuj