Ładowanie akumulatorów…
Wczorajszy dzień był kolejnym spędzonym na wypoczywaniu i czuciu się trochę jak telefon albo iPod bliski wyczerpania baterii, a teraz potrzebuje chwili ładowania zanim znów zacznie działać. Mnóstwo e-maili, kilka wywiadów (ryzykuję przewywiadowieniem. Po Dublinie chyba zrobię sobie krótką przerwę w ich udzielaniu. Albo i długą), telefon w sprawie układanie programu WorldConu, takie tam. Żadnej konkretnej pracy. Za dużo siedzenia w internecie.
Dzisiaj miałem trzy wywiady (2 dla mediów brazylijskich, jeden dla francuskich) i zaczynam czuć się znów jak człowiek.
Księga cmentarna właśnie została nominowana do dwóch nagród Audie (to te przyznawane za audiobooki). Jedna nominacja za najlepszą książkę dla dzieci w wieku od 8 do 12 lat. Jedna za najlepszą w kategorii thriller/suspens. Co jest miłe, i przywodzi mi na myśl ten ciekawy (cóż, przynajmniej dla mnie) artykuł o tym, jak można sklasyfikować Księgę cmentarną: http://www.schoollibraryjournal.com/article/CA6635766.html?desc=topstory.
Z bibliotek publicznych w całym kraju napływają informacje, że wszystkie ich kopie zostały wypożyczone, przy czym, w niektórych przypadkach, zamówienia liczą się w setkach egzemplarzy.
Chociaż dzieciaki nie mają tego problemu, wśród bibliotekarzy nie ma zgody co do zasadniczej kwestii: Jak sklasyfikować tę książkę — jako literaturę dziecięcą czy młodzieżową?
The New York Public Library, Chicago Public Library i Boston Public Library trzymają ją w sekcji dziecięcej. Natomiast Seattle Public Library, Phoenix Public Library, Houston Public Library, i Los Angeles Public Library skatalogowały powieść w sekcji dla starszych nastolatków.
[…] Mimo tego, że najpoważniejsi recenzenci — w tym School Library Journal (przyp. tłumacza: pismo z recenzjami kulturalnymi) — polecają książkę dla młodszych nastolatków, to (jak mówi Cass Mabbott, z Centrum Dziecięcego w Bibliotece Publicznej Seattle) biblioteki trzymają się własnych zasad kiedy w grę wchodzą tak drażliwe kwestie jak śmierć, lub kiedy książka może wywoływać strach.
Jakby co, to mi jest wszystko jedno, na jakiej półce leży moja powieść, póki czytelnicy, niezależnie od wieku, chcący ją przeczytać nie mają kłopotu z dotarciem do niej. I, podobnie jak komentatorzy z SLJ (np Roger z Horn Book) i inni — nie sądzę, żeby był sens kruszyć kopie. W Wielkiej Brytanii powieść jest zarówno na półkach z literaturą dla dorosłych jak i dla dzieci, w różnych wydaniach w bibliotekach i księgarniach. Właśnie dostała nominację do Audie w kategorii dziecięcej i dorosłej. Jest OK.
Koralina poradziła sobie znacznie lepiej, niż na to wyglądało. Jak wyjaśnia E!,
Tak, Koralina zadebiutowała na 3 miejscu, ale dla dumnych rodziców w Focus Features będzie to już na zawsze rekordowy w historii kina debiut filmu w technice poklatkowej w szerokiej dystrybucji — jeśli patrzeć na średnią w przeliczeniu na kino, nie na całościowy przychód. No to macie.
Jeśli chodzi o ścisłość, to Uciekające kurczaki zarobiły więcej w pierwszy weekend niż Koralina, ale mogły się pochwalić nieco niższą średnią na jedno kino. Trzeba też zauważyć, że Gnijąca panna młoda miała tę średnią wyższą, ale z kolei trafiła do szerokiego rozpowszechniania dopiero w drugi weekend.
A Indiewire dopowiada:
Wyświetlana na 2298 ekranach, poklatkowa animacja w 3d Koralina zebrała niesamowitą sumę 16334613$, praktycznie dublując oczekiwania filmowców i prześcigając inny familijny debiut Różową Panterę 2. Bardzo dobrze przyjęty przez krytykę film, miał trzecie otwarcie w historii jeśli chodzi o animację tego typu (za Gnijącą panną młodą i Uciekającymi kurczakami, choć mniejsza liczba kin wyświetlających Koralinę daje jej właściwie lepszą średnią niż tamtym dwóm filmom) i jest drugim z najbardziej dochodowych debiutów w szerokiej dystrybucji dla Focus Films, za Tajne przez poufne.
Prawie 60% z przychodów Koraliny dały seanse w RealD 3D. -Jesteśmy dumni z doskonałego weekendu otwierającego dla Focusa z Koraliną – powiedział Michael Lewis, przewodniczący i dyrektor generalny RealD. -Skoro 3D ma 3 razy lepsze wyniki sprzedaży biletów niż 2D, jeszcze raz potwierdza się, że widownia docenia oglądanie fantastycznych światów ożywionych w sposób możliwy jedynie w 3D.
Wstępne dane sugerowały, że będziemy na 5 albo 6 miejscu, z połową tych przychodów jakie ostatecznie osiągnęliśmy. Więc film poradził sobie wspaniale, a ja cieszyłem się złośliwie kiedy pobił Różową Panterę 2, film nakręcony zupełnie niepotrzebnie, i nie mam nic przeciwko temu, że przegonił nas Kobiety pragną bardziej, bo bardzo lubię załogę Flower Films.
(Inny Pan Tost. Żeby Was rozśmieszyć. Z wyjątkiem Koumpounophobes.)
Parę osób napisało do mnie, pytając o różnice między książką a filmem. Nie będę się nad tym rozwodził, żeby nie ryzykować zdradzania fabuły, powiem tylko, że Henry zmienił coś, co dzieje się pod koniec, i niektórym się to nie podoba, a niektórym tak.
Dla tych, którzy film znają: dwa różne podejścia do zmian na linii powieść-film, jedno od Joshui Starra na Tor.com, drugie od Gary’ego Westfahla na Locus.com. Nie klikajcie na linki jeśli nie znacie filmu albo książki Koraliny albo jeśli wolicie uniknąć spoilerów. (Ciekawostka — zafascynowała mnie minirecenzja pod tą recenzją, w której pewien 7 latek celnie coś zauważył, nawet jeśli przemowy, którą przegapił Gary tam nie było.)
Dla tych, którzy chcą wiedzieć jaki miałem wpływ na końcówkę filmu, odpowiedź brzmi: pewien miałem, ale nie za duży. Koniec filmu był w pewnym sensie płynny — zmienił się bardzo znacznie pomiędzy pierwszym przeczytanym przeze mnie szkicem, wersjami rozrysowanymi na storyboardach, a wersją ostateczną. Zaczęli kręcić początek nie mając do końca sprecyzowanego końca. (Nie byli nawet pewni końcowego kształtu Innej Matki.)
Jak mi z tym?
Całkiem nieźle. Sądzę, że To, co Henry z ekipą zrobili było genialne, a wzięli coś, co nie było filmem i zrobili z tego film, który okazał się dobry, i już mówi się o nim jako kandydacie do Oskara. (Tutaj Henry opowiada o tym w Onion AV Club: http://www.avclub.com/articles/henry-selick,23298/2/.) Nie ja zrobiłem ten film tylko oni, i jestem z nich dumny.
Z mojej strony, wciąż lubię wyszukiwać ludzi, którym ufam, których praca interesuje i ekscytuje mnie i pozwalać im ją wykonywać. Henry zaadaptował Koralinę zmieniając kilka rzeczy. Większość zmian bardzo mi się podoba, choć cieszę się, że w powieści opowiedziałem to na swój sposób. Ci, którzy lubią adaptacje najwierniejsze z możliwych mogliby zwrócić uwagę na nadchodzącą wersję musicalową Koraliny, ze scenariuszem autorstwa Davida Greenspana.
Z drugiej strony, w ich wersji Koralinę będzie grała nominowana do Tony Jayne Houdyshell, która nie wygląda na 9 lat, a David Greenspan zagra Inną Mathę (ale nie Mathę) i naprawdę, brzmi to dziwnie i cudownie, i nie mogę się doczekać. (Słyszałem piosenki, ale w wersji Stephena we wszystkich rolach i akompaniującego sobie na, jak mi się zdaje, pianinie-zabawce.)
I nie mam nic przeciwko. Książka to książka. Lubię oglądać jak ludzie grają, jak tworzą dobrą sztukę.
…
I na koniec, idźcie pod ten adres: http://cleverthings.livejournal.com/717.html. W Australii źle się teraz dzieje, a ten link opowie wam o tym i podpowie co możecie zrobić.